Hej! Dziś wpis, do którego przygotowywałam się od tygodnia! I nie.. nie jest on aż tak pracochłonny, jednak już dawno zrobiłam do niego zdjęcia, a dziś przyszedł czas na podzielenie się z Wami efektem pracy :)
Już chyba każda z nas wie, że w Biedronce czeka na nas wiele kosmetycznych dobroci. Tak, jak wspomniałam w Ulubieńcach Września i Października, o istnieniu takiego produktu jak Bell WANTED, czyli długotrwałego kremowego cienia do powiek, dowiedziałam się przez przypadek.
Z racji tłustych powiek, nie sprawdziłby się u mnie w tej formie, więc myślałam, że nowość ta nie jest dla mnie. A że kobiety są bardzo pomysłowe... okazało się, że nie trzeba owego cienia używać w sposób, do którego został przeznaczony. W ofercie znajdują się dwa kolorki (01 i 03), które swobodnie można wykorzystać jako pomada do brwi. Jako cień nawet nie próbowałam go używać, ale już mogę Wam powiedzieć, że moim zdaniem na cień się to nie nadaje z powodu bardzo tępej konsystencji (jak na powieki) oraz szybkiego niemal natychmiastowego zasychania. Zresztą przekonajcie się same przy pomocy testerów :)
W takim razie o produkcie Bell WANTED, będę się wypowiadała jedynie jako o pomadzie.
Jesteście ciekawe jak cień sprawdził się na moich brwiach? Zapraszam!
(PS. Koniecznie dotrwajcie do końca, bo tam czeka na Was mała informacja, jak i jednocześnie propozycja ;))
Producent przygotował dla nas dość sporej wielkości słoiczek z produktem. Brak na nim informacji na temat pojemności, jednak od razu widać, że jest spora, a co za tym idzie - starczy na długo.
Jak przy takich produktach bywa szata nie jest zaskakująca - przezroczysty słoiczek z czarną zakrętką, na której ujrzymy nazwę serii oraz produktu. Po środku znajduje się metaliczna gwiazda, która sprawia, że naprawdę chce się go włożyć do koszyka z zakupami!
Na odwrocie znajduje się kod kreskowy oraz numer cienia. Mój to nr 01 :) Po otwarciu produkt jest zdatny do użycia aż i tylko przez 12 miesięcy :) Czemu tylko? Myślę, że aż tak szybko mi się nie skończy :D Kiedy odkleicie naklejkę, będziecie mieć także dostęp do składu :)
Coś co mnie zaskoczyło, to plastikowa wkładka wewnątrz opakowania. Jest ona zabezpieczeniem jakości produktu. Dzięki niej łatwiej zapobiec całkowitemu zaschnięciu oraz wydostaniu się go ze słoiczka tak, aby nie zabrudzić zakrętki. Wielki plus :) Brakowało mi podobnego rozwiązania w pomadzie Inglota.
Po odkręceniu zakrętki opakowanie do złudzenia przypomina mi pomadę ABH :D
Nr 01 to klasyczny Taupe, czyli brąz połączony z szarością, zupełnie chłodny. Mówi się, że jest to kolor idealny dla blondynek, ja jednak mając zupełnie ciemne włosy oraz brwi, czuję się w nim dobrze i uważam, że prezentuje się u mnie lepiej niż mógłby 03.
Początkowo rzeczywiście obawiałam się, że brwi wyjdą mi bardziej siwe niż brązowe, bądź w trakcie noszenia kolor ulegnie zmianie. Na szczęście tak się nie stało i jestem bardzo zadowolona. Mam wrażenie, że kolor z wierzchu jest jaśniejszy niż pod spodem, co powinno być zauważalne na zdjęciu, gdyż było ono robione, gdy już kilka razy użyłam produktu. Zdaje się jakby cień "inteligentnie" dopasowywał się do wymagań klienta :) Oczywiste, że nagle nie stanie się najlepszym odcieniem dla każdego, ale z pewnością jest bezpieczniejszą wersją wcześniej wspomnianej 03 :)
Konsystencja cienia jest dość gęsta. Jeśli miałyście pomadę Inglota to porównując oba te produkty od razu można zauważyć, że Bell w swojej konsystencji jest bardziej zbita i kremowa, z kolei inglotowa bardziej mazista, co mi bardzo utrudniało użytkowanie.
Bell Wanted rozprowadza się bardzo przyjemnie. Nie ucieka poza kontur oraz ładnie się nim pracuje poprzez rozcieranie. Wygląda bardzo naturalnie no i szybko zasycha! Po przygodach z Inglotem modliłam się, aby ten produkt nie uciekał z moich brwi. Zimą stawała się tragedia, ponieważ pomada z Inglota po zdjęciu z głowy czapki lądowała poza brwiami. Ta od razu staje się wodoodporna no i nie chce od nas uciec :) Po przetarciu zrobionego swatcha, ani trochę się nie rozmazała,a do zmycia potrzebny jest płyn dwufazowy.
Nad zapachem się nie zastanawiałam i powąchałam cień teraz, podczas pisania. Jest on całkowicie bezwonny, więc ani nie sprawi nam przyjemności, ani nie uprzykrzy makijażu :)
Jak widać, rzeczywiście cień jest dość ciemny i przyjemnie chłodny. Moim zdaniem nie tylko dla blondynek, ale i dla osób o ciemniejszych włosach, w tym szatynek :)
Różnice nie są bardzo widoczne, co moim zdaniem nie jest wadą a zaletą produktu. Nasze brwi nie zaczynają bić po oczach przechodniów, a są ładnie podkreślone i bardziej wyraziste :)
Moja opinia:
W niskiej cenie dostajemy słoiczek o dużej pojemności jak i zawartości. Ogólna gama kolorów jest uboga, tym bardziej jeśli ktoś decyduje się na użycie produktu jako pomady, ale stanowczo stawiam tu na jakość a nie na ilość dostępnych odcieni. Kolor 01 jest chłodny i dopasowuje się do wielu odcieni włosków. Produktem bardzo dobrze się pracuje i dowolnie można stopniować jego intensywność. Cień ten jest mega trwały i nie ucieka z brwi, przez co cały dzień możemy się cieszyć idealnym makijażem. U mnie sprawdza się lepiej niż pomada z Inglota, jednak rozumiem, że każdy może mieć inne wymagania. Od siebie mogę jedynie powiedzieć, że polecam i żałuję, że jest to seria limitowana :)
Moja ocena: 5 (za pomadę)
Cena: 7,99 zł
Dostępność: Biedronka
Na koniec zgodnie z obietnicą mała informacja i propozycja w jednym!
Założycielka bloga Make life perfect zaprasza do wzięcia udziału w akcji Blogmas 2016, podczas którego od początku grudnia odliczamy dni do świat. Każdego dnia czy to na blogu, instagramie, czy FP wrzucamy efekt wykonanego zadania na dany dzień. Nie trzeba ograniczać się do sposobu publikacji, jak i nie jest konieczne wykonanie wszystkich zadań. Liczy się przede wszystkim świetna zabawa :)
Więcej o akcji przeczytacie TUTAJ, a warunkiem uczestniczenia w niej jest dołączenie do grupy na FB TU.
Już chyba każda z nas wie, że w Biedronce czeka na nas wiele kosmetycznych dobroci. Tak, jak wspomniałam w Ulubieńcach Września i Października, o istnieniu takiego produktu jak Bell WANTED, czyli długotrwałego kremowego cienia do powiek, dowiedziałam się przez przypadek.
Z racji tłustych powiek, nie sprawdziłby się u mnie w tej formie, więc myślałam, że nowość ta nie jest dla mnie. A że kobiety są bardzo pomysłowe... okazało się, że nie trzeba owego cienia używać w sposób, do którego został przeznaczony. W ofercie znajdują się dwa kolorki (01 i 03), które swobodnie można wykorzystać jako pomada do brwi. Jako cień nawet nie próbowałam go używać, ale już mogę Wam powiedzieć, że moim zdaniem na cień się to nie nadaje z powodu bardzo tępej konsystencji (jak na powieki) oraz szybkiego niemal natychmiastowego zasychania. Zresztą przekonajcie się same przy pomocy testerów :)
W takim razie o produkcie Bell WANTED, będę się wypowiadała jedynie jako o pomadzie.
Jesteście ciekawe jak cień sprawdził się na moich brwiach? Zapraszam!
(PS. Koniecznie dotrwajcie do końca, bo tam czeka na Was mała informacja, jak i jednocześnie propozycja ;))
OPAKOWANIE
Producent przygotował dla nas dość sporej wielkości słoiczek z produktem. Brak na nim informacji na temat pojemności, jednak od razu widać, że jest spora, a co za tym idzie - starczy na długo.
Jak przy takich produktach bywa szata nie jest zaskakująca - przezroczysty słoiczek z czarną zakrętką, na której ujrzymy nazwę serii oraz produktu. Po środku znajduje się metaliczna gwiazda, która sprawia, że naprawdę chce się go włożyć do koszyka z zakupami!
Na odwrocie znajduje się kod kreskowy oraz numer cienia. Mój to nr 01 :) Po otwarciu produkt jest zdatny do użycia aż i tylko przez 12 miesięcy :) Czemu tylko? Myślę, że aż tak szybko mi się nie skończy :D Kiedy odkleicie naklejkę, będziecie mieć także dostęp do składu :)
Coś co mnie zaskoczyło, to plastikowa wkładka wewnątrz opakowania. Jest ona zabezpieczeniem jakości produktu. Dzięki niej łatwiej zapobiec całkowitemu zaschnięciu oraz wydostaniu się go ze słoiczka tak, aby nie zabrudzić zakrętki. Wielki plus :) Brakowało mi podobnego rozwiązania w pomadzie Inglota.
Po odkręceniu zakrętki opakowanie do złudzenia przypomina mi pomadę ABH :D
ZAWARTOŚĆ
Kolor, konsystencja, zapach
Nr 01 to klasyczny Taupe, czyli brąz połączony z szarością, zupełnie chłodny. Mówi się, że jest to kolor idealny dla blondynek, ja jednak mając zupełnie ciemne włosy oraz brwi, czuję się w nim dobrze i uważam, że prezentuje się u mnie lepiej niż mógłby 03.
Początkowo rzeczywiście obawiałam się, że brwi wyjdą mi bardziej siwe niż brązowe, bądź w trakcie noszenia kolor ulegnie zmianie. Na szczęście tak się nie stało i jestem bardzo zadowolona. Mam wrażenie, że kolor z wierzchu jest jaśniejszy niż pod spodem, co powinno być zauważalne na zdjęciu, gdyż było ono robione, gdy już kilka razy użyłam produktu. Zdaje się jakby cień "inteligentnie" dopasowywał się do wymagań klienta :) Oczywiste, że nagle nie stanie się najlepszym odcieniem dla każdego, ale z pewnością jest bezpieczniejszą wersją wcześniej wspomnianej 03 :)
Konsystencja cienia jest dość gęsta. Jeśli miałyście pomadę Inglota to porównując oba te produkty od razu można zauważyć, że Bell w swojej konsystencji jest bardziej zbita i kremowa, z kolei inglotowa bardziej mazista, co mi bardzo utrudniało użytkowanie.
Bell Wanted rozprowadza się bardzo przyjemnie. Nie ucieka poza kontur oraz ładnie się nim pracuje poprzez rozcieranie. Wygląda bardzo naturalnie no i szybko zasycha! Po przygodach z Inglotem modliłam się, aby ten produkt nie uciekał z moich brwi. Zimą stawała się tragedia, ponieważ pomada z Inglota po zdjęciu z głowy czapki lądowała poza brwiami. Ta od razu staje się wodoodporna no i nie chce od nas uciec :) Po przetarciu zrobionego swatcha, ani trochę się nie rozmazała,a do zmycia potrzebny jest płyn dwufazowy.
Nad zapachem się nie zastanawiałam i powąchałam cień teraz, podczas pisania. Jest on całkowicie bezwonny, więc ani nie sprawi nam przyjemności, ani nie uprzykrzy makijażu :)
SWATCH
Jak widać, rzeczywiście cień jest dość ciemny i przyjemnie chłodny. Moim zdaniem nie tylko dla blondynek, ale i dla osób o ciemniejszych włosach, w tym szatynek :)
PRZED/PO
Różnice nie są bardzo widoczne, co moim zdaniem nie jest wadą a zaletą produktu. Nasze brwi nie zaczynają bić po oczach przechodniów, a są ładnie podkreślone i bardziej wyraziste :)
PODSUMOWANIE:
Moja opinia:
W niskiej cenie dostajemy słoiczek o dużej pojemności jak i zawartości. Ogólna gama kolorów jest uboga, tym bardziej jeśli ktoś decyduje się na użycie produktu jako pomady, ale stanowczo stawiam tu na jakość a nie na ilość dostępnych odcieni. Kolor 01 jest chłodny i dopasowuje się do wielu odcieni włosków. Produktem bardzo dobrze się pracuje i dowolnie można stopniować jego intensywność. Cień ten jest mega trwały i nie ucieka z brwi, przez co cały dzień możemy się cieszyć idealnym makijażem. U mnie sprawdza się lepiej niż pomada z Inglota, jednak rozumiem, że każdy może mieć inne wymagania. Od siebie mogę jedynie powiedzieć, że polecam i żałuję, że jest to seria limitowana :)
Moja ocena: 5 (za pomadę)
Cena: 7,99 zł
Dostępność: Biedronka
Na koniec zgodnie z obietnicą mała informacja i propozycja w jednym!
Założycielka bloga Make life perfect zaprasza do wzięcia udziału w akcji Blogmas 2016, podczas którego od początku grudnia odliczamy dni do świat. Każdego dnia czy to na blogu, instagramie, czy FP wrzucamy efekt wykonanego zadania na dany dzień. Nie trzeba ograniczać się do sposobu publikacji, jak i nie jest konieczne wykonanie wszystkich zadań. Liczy się przede wszystkim świetna zabawa :)
Więcej o akcji przeczytacie TUTAJ, a warunkiem uczestniczenia w niej jest dołączenie do grupy na FB TU.
Ja również zapraszam Was do dołączenia do akcji oraz do dzielenia się swoimi opiniami a propos opisywanego dzisiaj przeze mnie produktu :)
O moich działaniach w ramach wyzwania będziecie mogły czytać nie tylko na blogu, ale także na FP: http://facebook.com/dramabeautyy oraz na IG http://instagram.com/wrrau
Zachęcam więc do polubienia i obserwowania :)
Ja używam kolorek 03 również do brwi:)
OdpowiedzUsuńJa mam color tatoo :) Śliczne masz brwi :)
OdpowiedzUsuńWidzę że kolory 01 i 03 są najbardziej popularne :) Mój ulubieniec to 03 piękny pudrowy róż. Stylizacja brwi tym konkretnym produktem to u mnie 03 , 01 jest zbyt chłodny. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRECENZJA CAŁEJ SERII BELL WANTED: http://aleksandramarynowska.blogspot.com/2016/10/bell-wanted-dugotrwae-cienie-do-powiek.html
Podoba mi się efekt uzyskany na Twoich brwiach. Przyglądnę się temu produktowi będąc w Biedronce :)
OdpowiedzUsuńmam i lubię ;)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, ale jak dla mnie wymaga to za dużo precyzji i zbyt dużego nakładu czasu :D Wolę szybko maźnąć kilka razu kredką ;)
OdpowiedzUsuńciekawy kosmetyk :) dawno nie byłam w Biedronce...
OdpowiedzUsuńProdukt świetnie wygląda na brwiach. Jest całkiem naturalny!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zgłaszam się do Blogmasa 2016 ! Muszę jeszcze dokładnie poczytać o co dokładnie tam chodzi, ale na wstępie orientuję się, że chodzi o jakieś wyzwania. Nazwa jak i pomysły są świetne. Mam nadzieję, że będę miała czas! Muszę jeszcze trochę to ogarnąć jeśli chodzi o szczegóły :)
/ Zapraszam na mój blog / Odwiedzam każdy blog zostawiony w komentarzu :)
Nie słyszałam o tym cieniu jeszcze ale faktycznie świetny kolor nadający się do brwi, takie kolory lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie niedawno uslyszałam o tym cieniu. Mam ochotę na nr 3. Ciekawa jestem czy lepiej się nada do brwi niż cień z Maybelline
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o takim cieniu, ale chyba spróbuję sama i niedługo go zakupie :d
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie Mój blog
O nie wiedziałam że w Biedronce mają takie dobre kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńPiękny odcień w moim guście.
Buziaki
aaaa, byłam wczoraj i zapomniałam zobaczyć czy są u mnie, bo już się nakręciłam, że jednak sobie kupię, tylko nie jako pomadę, a jako bazę pod cień. ;) i zapomniałam, bu. ;<
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
http://poprostumadusia.blogspot.com/
Nie słyszałam, ale po przeczytaniu Twojej recenzji sprawdzę :) bo efekt super :)
OdpowiedzUsuńno miałam w ręku ten cień tylko inny kolor i nie sądziłam, że akurat ten odcień który prezentujesz będzie tak dobrze zachowywał się jako pomada do brwi, jestem mile zaskoczona ;) jednak już mnie tak nie kusi, bo jestem zwolenniczką pudrów do brwi z GR.
OdpowiedzUsuńEfekt całkiem fajny, co prawda nie miałam jeszcze żadnej pomady, mokrych czy kremowych cieni też nie używałam w ten sposób. Eh, chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńhttp://roseaud.blogspot.com/
ja obecnie używam tuszu do brwi z Inglota, który sprawdza się fajnie. Mam zamiar kupić również pomadę, aby je porównać ze sobą ;)
OdpowiedzUsuńNie używam akurat takich rzeczy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Efekt jest świetny. Muszę zapoznać się bliżej z tą serią :)
OdpowiedzUsuńProdukt warty uwagi :)
OdpowiedzUsuńnastepnym razem bedac w biedronce dokladnie przyjrze sie tym produktom :) pozdrawiam, http://maginspires.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBrwi prezentują się naprawdę fajnie, muszę rozejrzeć się za tym produktem :)
OdpowiedzUsuńChyba wezmę udział w tym świątecznym wyzwaniu :)
ależ Ty masz piękne oczy !
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki od Bell, tego akurat nie znam :)
OdpowiedzUsuńVamppiV
Biorę udział w Blogmas :)
OdpowiedzUsuńJa do brwi używam jedynie bezbarwnego wosku :)
OdpowiedzUsuńdodam od siebie, że jest bardzo trwały ;)
OdpowiedzUsuńwoda mu nie straszna. nie rozmazuje się od dotykania palcem.
byłam rano na zakupach w biedronce i dotknełam testera, a kolor wciąż się trzyma na dłoni pomimo mycia rąk kilkukrotnie ;)
chyba zdecyduję się na zakup z racji również niskiej ceny.
Bardzo ładny makijaż i ten cień fajny jest do mnie bardziej pasowałby ten zimniejszy odcień :*
OdpowiedzUsuńMój blog
Ale masz piękne oczy! ^^ Ja jeśli chodzi o brwi narazie stawiam na naturalność, ale jak kiedyś będę potrzebowała to napewno zagości w mojej kosmetyczce :)
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG:)
Fajny produkt, fajna pomada :)
OdpowiedzUsuńPomady z Inglota nie polubiłam, więc może polubię Bell :D
OdpowiedzUsuńMuszę jej poszukać jak będę na zakupach w Biedronce ;)
OdpowiedzUsuńMasz ta ciemne naturalne brwi, że różnica jest trudna do uchwycenia. Trzy razy przewijałam pomiędzy zdjęciem "przed" i "po". Sama też mam ten cień, ale ponieważ ja nie mam brwi w ogóle (to znaczy mam, ale bardzo rzadkie, jasne i praktycznie niewidoczne), więc u mnie efekt jest znacznie bardziej wyrazisty. Uwielbiam ten cień, swoja drogą.
OdpowiedzUsuń