Hej! Dziś przedstawię Wam recenzję kosmetyku, za którym chodziłam od roku! Mowa o rozświetlaczach siostrzanej marki MUR - I Heart Makeup, które znajdują się w przeuroczych serduszkowych opakowaniach. Moje serce zdobyły od pierwszego wejrzenia. Czy podobną miłość poczułam po pierwszym użyciu? :)
Wszystkiego dowiecie się dalej! :)
Opakowanie każdego z serduszek (nieważne, czy to rozświetlacz, bronzer, czy róż), jest wykonane z perłowej tekturki z metalicznymi napisami. Z przodu widnieje nazwa odcienia produktu oraz jego opisowa nazwa.
Oprócz tego na opakowaniu znajdziecie wiele innych napisów, tj. nazwa marki, serii produktów oraz skład.
Skład: MICA, TALC, DIMETHICONE, NYLON 12, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, (+/-): CI 77891, CI 77491
Dla osób, które mają problem z dobraniem odcienia pod składnikami produktu znajdziecie słowny opis wybranego koloru. W moim przypadku brzmi on tak: Rozświetlacz do twarzy o różowo-srebrnych tonach.
Nie jestem pewna, czy odnajduję w nim różowe tony, ale w dalszej części same zobaczycie, jak on tak naprawdę wygląda i będziecie miały okazję ocenić. :)
Po wyjęciu z opakowania wyłania nam się to, co sprawiło, że mimo sporej ilości rozświetlaczy ten musiał znaleźć się w mojej kosmetyczce... Mowa oczywiście o uroczym pudełeczku w kształcie serduszka, które jest odzwierciedleniem zewnętrznej tekturki :)
Przykrywka jest zachowana w bieli widocznej już wcześniej na opakowaniu, natomiast spód ma kolor złota.
Przyglądając się dokładniej można zauważyć pewne nierówności w wykonaniu, ale moim zdaniem dodaje to uroku i może świadczyć o ręcznej robocie, którą być może nie jest, ale doskonale ją imituje :D
No dobra, starczy o opakowaniu, bo to nie ono jest tu najważniejsze. Pora zajrzeć do środka!
Tadam! Tak prezentuje się 10 g wypiekanego piękna ;) Jeśli chodzi o odcień to początkowo chciałam go przyrównać do Mary-Lou Manizer, jednak byłby to ogromny błąd. Rzeczywiście odcień Goddess of Faith jest widocznie srebrny, a w zestawieniu z Mary Lou, jeszcze bardziej się to uwidacznia, poprzez podkreślenie złocistości u ML.
Rzeczywiście mamy więc do czynienia ze srebrzystą poświatą, która nie jest tak oczywista i to za sprawą przypisanych rozświetlaczowi różowych tonów, z których dostrzeżeniem ja mam mały problem ;)
Wspomniałam o Mary Lou, więc przy opisie poświaty i pigmentacji posłużę się porównaniem.
Serduszko ma niezwykle dobrą pigmentację. Wygląda niemalże jak cień do powiek. Cień, który jest bardzo dobrze zmielony. Nie jest to może tak wysoki poziom jak ML, ale gładkość pigmentu porównywalna.
Bez wątpienia produkt ten polecam osobom, które uwielbiają blask. Nie świecimy się po nim jak latarnie, ale daje spektakularny efekt, który nie każdemu może się spodobać.
Ponadto na skórze są widoczne małe drobinki brokatu, jednak nie psują one efektu końcowego
Jak widać blask nie bije po oczach, ale nie jest też całkiem delikatny. Rozświetlacz ładnie odbija światło i łatwo się nim pracuje. Według uznania można dodać więcej warstw, jednak już jedna daje satysfakcjonujący efekt.
Jeśli mam odnieść się do trwałości to także nie mam nic do zarzucenia. Niektóre drobinki opadają w ciągu dnia, ale na pewno nikt po 8 godzinach by Wam nie zarzucił, że dziś przyszłyście bez rozświetlacza na policzkach :)
Moja opinia:
W uroczym pudełeczku w kształcie serca otrzymujemy 10 g prawdziwego skarbu. Rozświetlacz wygląda jakby nigdy miał się nie skończyć, co bez wątpienia stanowi zaletę. Goddess od Faith to piękny srebrny odcień, który najlepiej sprawdzi się u osób o chłodnych tonach, najlepiej bladolicych.
Produkt sprawia, że wyglądamy jak milion dolarów oraz utrzymuje się na twarzy praktycznie cały dzień. Posiada lekkie drobinki brokatu, ale nie uważam tego za wadę, która mogłaby go zdyskwalifikować. Jeśli więc, tak jak ja, uwielbiacie ładne opakowania oraz lubicie błyszczeć - serduszko I Heart Makeup jest stworzone dla Was :)
Moja ocena: 5
Cena: 29,99 zł
Dostępność: Drogerie Polskie, Rossmann oraz drogerie internetowe
Wszystkiego dowiecie się dalej! :)
OPAKOWANIE
Opakowanie każdego z serduszek (nieważne, czy to rozświetlacz, bronzer, czy róż), jest wykonane z perłowej tekturki z metalicznymi napisami. Z przodu widnieje nazwa odcienia produktu oraz jego opisowa nazwa.
Oprócz tego na opakowaniu znajdziecie wiele innych napisów, tj. nazwa marki, serii produktów oraz skład.
Jeśli chodzi o nadruk wnętrza serduszka, to nie do końca bym się tym sugerowała, ponieważ prawidłowy odcień jest zupełnie inny :)
Skład: MICA, TALC, DIMETHICONE, NYLON 12, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, (+/-): CI 77891, CI 77491
Dla osób, które mają problem z dobraniem odcienia pod składnikami produktu znajdziecie słowny opis wybranego koloru. W moim przypadku brzmi on tak: Rozświetlacz do twarzy o różowo-srebrnych tonach.
Nie jestem pewna, czy odnajduję w nim różowe tony, ale w dalszej części same zobaczycie, jak on tak naprawdę wygląda i będziecie miały okazję ocenić. :)
Po wyjęciu z opakowania wyłania nam się to, co sprawiło, że mimo sporej ilości rozświetlaczy ten musiał znaleźć się w mojej kosmetyczce... Mowa oczywiście o uroczym pudełeczku w kształcie serduszka, które jest odzwierciedleniem zewnętrznej tekturki :)
Przykrywka jest zachowana w bieli widocznej już wcześniej na opakowaniu, natomiast spód ma kolor złota.
Przyglądając się dokładniej można zauważyć pewne nierówności w wykonaniu, ale moim zdaniem dodaje to uroku i może świadczyć o ręcznej robocie, którą być może nie jest, ale doskonale ją imituje :D
ODCIEŃ
No dobra, starczy o opakowaniu, bo to nie ono jest tu najważniejsze. Pora zajrzeć do środka!
Tadam! Tak prezentuje się 10 g wypiekanego piękna ;) Jeśli chodzi o odcień to początkowo chciałam go przyrównać do Mary-Lou Manizer, jednak byłby to ogromny błąd. Rzeczywiście odcień Goddess of Faith jest widocznie srebrny, a w zestawieniu z Mary Lou, jeszcze bardziej się to uwidacznia, poprzez podkreślenie złocistości u ML.
Rzeczywiście mamy więc do czynienia ze srebrzystą poświatą, która nie jest tak oczywista i to za sprawą przypisanych rozświetlaczowi różowych tonów, z których dostrzeżeniem ja mam mały problem ;)
Wspomniałam o Mary Lou, więc przy opisie poświaty i pigmentacji posłużę się porównaniem.
Serduszko ma niezwykle dobrą pigmentację. Wygląda niemalże jak cień do powiek. Cień, który jest bardzo dobrze zmielony. Nie jest to może tak wysoki poziom jak ML, ale gładkość pigmentu porównywalna.
SWATCHE
Bez wątpienia produkt ten polecam osobom, które uwielbiają blask. Nie świecimy się po nim jak latarnie, ale daje spektakularny efekt, który nie każdemu może się spodobać.
Ponadto na skórze są widoczne małe drobinki brokatu, jednak nie psują one efektu końcowego
SWATCH NA TWARZY + TRWAŁOŚĆ
Jak widać blask nie bije po oczach, ale nie jest też całkiem delikatny. Rozświetlacz ładnie odbija światło i łatwo się nim pracuje. Według uznania można dodać więcej warstw, jednak już jedna daje satysfakcjonujący efekt.
Jeśli mam odnieść się do trwałości to także nie mam nic do zarzucenia. Niektóre drobinki opadają w ciągu dnia, ale na pewno nikt po 8 godzinach by Wam nie zarzucił, że dziś przyszłyście bez rozświetlacza na policzkach :)
PODSUMOWANIE
Moja opinia:
W uroczym pudełeczku w kształcie serca otrzymujemy 10 g prawdziwego skarbu. Rozświetlacz wygląda jakby nigdy miał się nie skończyć, co bez wątpienia stanowi zaletę. Goddess od Faith to piękny srebrny odcień, który najlepiej sprawdzi się u osób o chłodnych tonach, najlepiej bladolicych.
Produkt sprawia, że wyglądamy jak milion dolarów oraz utrzymuje się na twarzy praktycznie cały dzień. Posiada lekkie drobinki brokatu, ale nie uważam tego za wadę, która mogłaby go zdyskwalifikować. Jeśli więc, tak jak ja, uwielbiacie ładne opakowania oraz lubicie błyszczeć - serduszko I Heart Makeup jest stworzone dla Was :)
Moja ocena: 5
Cena: 29,99 zł
Dostępność: Drogerie Polskie, Rossmann oraz drogerie internetowe
A Wy macie już swoje serduszko od MUR? Kupiło już Wasze serca, czy może zupełnie Was nie przekonuje? :) Koniecznie dajcie znać w komentarzach :)
Zapraszam także do polubienia FP: http://facebook.com/dramabeautyy oraz obserwowania na IG http://instagram.com/wrrau
ŁĄdnie odbija światło !
OdpowiedzUsuńSuper blog, na pewno zostanę na dłużej, obserwuję! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://beciaem.blogspot.com/
Na pewno produkt jest super :) Chciałabym wypróbować!
OdpowiedzUsuń/ Mój blog /
Choruje na ten skarb od dawna i wreszcie muszę go zdobyć,bo nie wytrzymam :) Jest cudowne i to opakowanie, to bajka <3
OdpowiedzUsuńPewnie za jakiś czas sama skuszę się na te rozświetlacze. Uwielbiam rozświetlacze w odcieniach złota i ogólnie ciepłe a ten wydaje się być ciepły ale po przeczytaniu posta już wiem, że jest bardziej srebrny. Muszę zobaczyć inne odcienie tego rozświetlacza, bo tak czy inaczej opakowanie jest urocze :)
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie, mam jeden rozświetlacz z MUR ale nie jest za fajny, zraziłam się i więcej od nich nie kupię rozświetlacza ;)
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńCudowne! Muszę zainwestować. Ja mam bronzer Summer of love i też uważam, że to wspaniały produkt :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
OdpowiedzUsuńMakeup Revolution coraz to bardziej mnie kusi i przekonuje do swoich kosmetyków, a pudełeczka róży/rozświetlaczy są mega urocze :) Sama zamówiłam kilka palet cieni i będę testować mam nadzieję, że również pozytywnie mnie zaskoczą. Obserwuję z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie efekt super :)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda i super efekt ale wielki MINUS za te parabeny... przecież to jest szkodliwe, a kosmetyki w tej cenie można kupić bez parabenów ;)
OdpowiedzUsuńJest piękny, ale boję się, że podkreślałby wszystkie moje niedoskonałości.
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńŁadnie się na Tobie prezentuje :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Dla mnie za mocny chyba że jako cień do powiek :P choć nie wiem co bym musiała robić aby go zużyć :D
OdpowiedzUsuńjakie kuszące serduszko ;)
OdpowiedzUsuńmnie ten kosmetyk rozczarował, kolor mi zupełnie nie pasuje na rozświetlacz, i ogólnie nie polubiłam się z tą marką...
OdpowiedzUsuńja sobie serduszko MUR zażyczyłam pod choinkę, bo mi się strasznie podobają, a odkąd są w Rossmannie to zdecydowanie łatwiej je kupić. ;) chociaż chyba jednak inne niż to, bo ja się tak świecić nie lubię. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Przepiękny efekt!
OdpowiedzUsuńPozdarawiam,
Normxcore
opakowanie mi się nie podoba, rzecz gustu, ale rozświetlacz jest piękny ;)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze to pudełeczko :) Chyba gdzieś mi się przewinęło w Rossmannie :) Choć rozświetlacza to bardzo rzadko używam :)
OdpowiedzUsuńPiękny efekt!
OdpowiedzUsuńJa go uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam ;)
https://beautybykami.blogspot.com/
Nie znam produktu, ale ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńMam rozświetlacze z MUR ale te w plastikowych opakowaniach. Te kuszą mnie od dawna:-) chyba w końcu muszę się skusić.
OdpowiedzUsuńhttp://piekno-po-mojemu.blogspot.com/?m=1 Zapraszam :-)