Hej! Przychodzę do Was z recenzją produktu, który już jakiś czas jest na półkach sklepowych, a obok którego nie można przejść obojętnie :) Makijaż ust to ten etap makijażu, który lubię najbardziej. O ile podkład wystarczy mi jeden, góra dwa, aby mieć jakiś w zapasie, to pomadki są tym, co mogę kupować w nieskończoność. Uwielbiam malować usta, zmieniać wykończenia i kolory. Bez wątpienia moim ulubionym wykończeniem jest mat i to on najczęściej gości na moich ustach. Od kiedy przyszła moda na matowe usta, zaczęłam szukać produktu, który nie dość, że będzie miał ładne krycie, to będzie utrzymywał się na ustach praktycznie cały dzień (umówmy się, że 8h starczy :D). Ponadto kosmetyk kolorowy do ust nie powinien ich wysuszać oraz być na nich komfortowy - praktycznie niewyczuwalny. Uważam, że pomadki, o których dziś wspomnę właśnie takie są :) A chodzi o matowe pomadki w płynie od Maybelline - Super Stay Matte Ink, które nie dość, że bardzo dobrze się nosi na ustach, to mają szeroką ofertę kolorów i każdy znajdzie coś dla siebie. Jeżeli chcecie dowiedzieć się o nich nieco więcej oraz zobaczyć swatche niektórych z nich to zapraszam do czytania dalej :)
OPAKOWANIE
Opakowanie tych pomadek jest bardzo klasyczne i minimalistyczne, w kształcie prostopadłościanu. Na górze w miejscu, gdzie odkręca się pomadkę, jest ono białe, a na dole zawsze znajdziemy kolor podobny do tego, który jest w środku. Z przodu na zakrętce widnieje nazwa linii: Super Stay Matte Ink, a na tej kolorowej części nazwa marki: Maybelline New York. Z tyłu jest całkowicie pusto :)
Kiedy spojrzymy z góry, ujrzymy numerek koloru oraz jego nazwę. Na dole, tak jak i z tyłu opakowania, nie ma żadnych dodatkowych informacji.
APLIKATOR
Wewnątrz opakowania kryje się aplikator, który dzięki kształtowi spłaszczonej łezki jest bardzo precyzyjny, a jednocześnie możemy go użyć do szybkiego pokrycia konturu namalowanego wcześniej cienką końcówką. Ilość produktu, jaką nabierzemy wspomnianą łezką, jest idealna, aby pokryć całe usta. Dzięki wgłębieniu po środku aplikatora, najwięcej pomadki mamy na szerszej części, służącej do pokrycia większych obszarów, a na końcówce znajduje się idealna ilość, aby obrysować kontur.
Produkt ma dość gęstą konsystencję, ale bardzo dobrze rozprowadza się po ustach, nie robiąc smug. Pomadki wyróżniają się także dość ładnym, ciasteczkowo-kremowym zapachem :)
COFFEE EDITION
Produkt ten dorobił się także specjalnej kawowej edycji. Wyróżnia ją ciemna metaliczna zakrętka, gama kolorów bliska odcieniom kawy oraz zapach, który ma przypominać kawę. O ile kolory są naprawdę piękne i znalazłam wśród nich swój ideał widoczny na zdjęciu wyżej, o tyle mimo, iż kocham kawę, a jej zapach wprost ubóstwiam, to ten zamknięty w opakowaniu tej pomadki, moim zdaniem, kawy nie przypomina. Tu prędzej wyczuwam zapach bardziej bliski czekoladzie, choć też muszę się bardzo wczuć :D
SWATCHE
Mam aż 7 odcieni tych pomadek (w tym jedna z edycji kawowej) i w dalszej części wpisu zobaczycie: swatche na dłoni, pomadkę na aplikatorze, swatch na ustach z bliska oraz z daleka.
Chłodny fioletowo-szary odcień dla odważnych. Miałam etap, w którym zakochałam się w kolorze nr 10 z Golden Rose i polubiłam szare odcienie pomadek. Miałam nadzieję, że będzie bardziej do niego podobny, ale ten powyżej jest bardziej fioletowy. Chociaż to raczej kolor nie na co dzień to jest naprawdę ładny i dobrze napigmentowany. Jak najbardziej jestem na tak ;)
Teraz mam przyjemność zaprezentować chyba mój ulubiony z kolorów tej serii. Jest to piękny, chłodny brudny róż, który cudownie prezentuje się na każdej osobie, którą miałam przyjemność nią malować. Moja mama i siostry super w niej wyglądały. Jest to moje drugie opakowanie tego odcienia i na pewno będzie też trzecie.
Voyager to ciemna czerwień, burgund. Czerwienie mają to do siebie, że lubią wędrować po twarzy. Tu również trzeba troszkę uważać, jednak jedynie na początku. Pomadka mimo tego, że jest ciemna, przyjemnie nakłada się na usta i wystarczy jedna warstwa, aby przykryć ich naturalny kolor. O ile przy kolorach nude praktycznie w ogóle nie widać zjadania się produktu, o tyle każdy brak przy ciemnych odcieniach od razu rzuca się w oczy. Tutaj pomadka lekko zmywa się wewnątrz ust, ale na tyle, że to nie razi aż tak, a ewentualna poprawka nie przyczynia się do nadbudowania produktu i nieprzyjemnego uczucia na ustach.
Klasyczne czerwienie wyglądają pięknie, ale z chęcią bym przetestowała też inne kolory :)
OdpowiedzUsuńMają sporą ofertę różowych odcieni. Są piękne :)
UsuńKupiłam właśnie ta pomadkę na promocji w rossmanie ale jeszcze jej nie używałam :D
OdpowiedzUsuńNie ma sensu zwlekać :D Koniecznie wypróbuj, bo jest super :)
UsuńBardzo różnorodna kolorystyka :) mam jeden odcień i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJaki masz odcień? :) Ja póki co jedynie z tego Believer nie jestem zadowolona.
UsuńPodziwiam, bo widzę że w każdym kolorku wyglądasz bardzo ładnie! Ja niestety mam tylko 2 odcienie, które mi pasują.
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 ja zawsze najbardziej lubiłam się w ciemnych odcieniach, albo beżach i szarościach. Od niedawna zaczęłam się lubić w różach :)
UsuńPięknie wyglądasz i to w każdym kolorze na ustach :) Ja mam wersje tą czerwoną, trochę dla mnie za mocna ale trwałość jest super
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie <3 Ja po czerwone odcienie sięgam najrzadziej :D
Usuń❤
OdpowiedzUsuń<3
UsuńSłyszałam o nich, ale jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńFioletowo-szary kolor wygląda naprawdę fajnie.
OdpowiedzUsuńMuszę polecić siostrze ten kolor szminki. Pozdrowienia z Indonezji.
Ależ masz przepiękne usta! :) Niezła kolekcja kolorów!
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie tak mocne kolorki, a nawet ten nudziak, ale zaciekawił mnie nr 255 i jestem ciekawa jak by się prezentował na ustach.
OdpowiedzUsuń