Witajcie :) Dziś mam dla Was post, którego jeszcze nigdy na moim blogu nie było :D Przedstawię Wam moje kosmetyczne denko, czyli produkty, które udało mi się zużyć do samego dna. Kiedyś nie zawsze udawało mi się wykańczać kosmetyki, nie miałam też zbyt wielu tych przeznaczonych do pielęgnacji - a to te u mnie schodzą najszybciej. Tym razem było inaczej i uzbierało mi się ich całkiem sporo bo aż 12. Dla niektórych pewnie to nie jest zbyt pokaźna liczba, ale dla mnie, jako osoby, której nigdy nie udawało się uzbierać produktów do opisania denka, jest to dość sporo :D Przy opisywaniu ulubieńców wspomniałam, iż istnieje możliwość, że nie zawsze uda mi się znaleźć produkty, które ewidentnie w danym miesiącu przykuły moją uwagę i zawładnęły mym sercem. Wtedy też robiłabym łączone posty z dwóch miesięcy bądź trzech? Ewentualnie pisałabym taki rodzaj posta w momencie, kiedy znajdę coś godnego polecenia. No i tutaj zapewne będzie podobnie. Myślę, że szkoda jest zamieszczać denko trzech produktów i o wiele ciekawej będzie, jeśli poczekam do uzbierania większej ich ilości.
Mam nadzieję, że tego typu post się Wam spodoba i zachęcam do zapoznania się z moimi zużyciami, gdyż po krótce opiszę, jak mi się sprawdziły :)
DENKO PIELĘGNACYJNE
Soraya Plante - Odświeżający płyn micelarny grejpfrut i aloes
Chyba taka moja natura, że bardzo się przywiązuję i z trudem zmieniam niektóre z kosmetyków. Tak właśnie miałam z płynem micelarnym. Moim ulubieńcem jest różowy Garnier (recenzja
TUTAJ) i próby zamiany go na inny płyn zawsze kończyły się fiaskiem. Inne płyny nie dość, że nie robiły tego co trzeba, czyli nie radziły sobie ze zmyciem mojego makijażu, to dodatkowo potrafiły podrażnić moją skórę. Takie nieprzyjemne uczucie towarzyszyło mi podczas testowania płynu beBeauty z Biedronki. Bardzo krótko go używałam, ponieważ miałam wrażenie, że poddaję swoją skórę działaniu jakiegoś kwasu.
Chociaż myślę, że Garnier nadal jest moim ulubieńcem, to doskonałą alternatywą dla niego jest ten płyn od Soraya Plante. Na początku myślałam, że będzie bardzo słabo radził sobie ze zmywaniem makijażu, a zwłaszcza moich ulubionych pomadek z Maybelline, jednak pozytywnie mnie zaskoczył i daje radę z rozpuszczaniem nawet bardzo trwałych kosmetyków do makijażu. Ponadto ma bardzo ładny delikatny zapach oraz naturalny skład. Myślę, że będę do niego wracać.
The Ordinary - Hyaluronic Acid 2% + B5
Kto czytał recenzję tego serum, to wie, jak bardzo się polubiłam z tym kosmetykiem, kto jeszcze nie miał okazji może dokładnie się z nim zapoznać
TUTAJ. Produkt ten doskonale się sprawdza w swojej roli. Nawilża skórę, nie podrażnia jej, a łagodzi wszelkie podrażnienia. Ma żelową konsystencję oraz bezproblemowo rozprowadza się po twarzy. Nie posiada również żadnego zapachu. Od razu po wykończeniu tego opakowania, zakupiłam kolejne :)
Fluff - Balsam do demakijażu Jagody Leśne
Używanie balsamu do demakijażu to wielki przełom w moim oczyszczaniu twarzy. Początkowo obawiałam się tłustej masłowej konsystencji. Myślałam, że wysypie mnie po tym produkcie, ponieważ niekoniecznie lubię się z tłustością na mojej twarzy. Nic takiego jednak nie miało miejsca :) Mam w użyciu już trzecie opakowanie balsamu i kolejne czeka w kolejce. Nigdy nie miałam tak dobrze oczyszczonej skóry twarzy. Nie można też pominąć pięknych pastelowych barw, którymi są opatrzone opakowania produktów fluff oraz smakowitego zapachu. Aktualnie przymierzam się do recenzji wersji z malinami i migdałami :)
Oleiq - Hydrolat Aloes
Świetnie odświeża oraz ma naprawdę wspaniały atomizer. Niektóre produkty mają takie mgiełki, że przy ich aplikowaniu ma się wrażenie, jakby ktoś wbijał w nas maleńkie igiełki. Tu jest inaczej - chociaż mgiełka daje dość potężną chmurę to jest ona delikatna jak powiew wiatru. Bardzo mi się to podoba. Nie zauważyłam też żadnych niepożądanych efektów podczas jej stosowania. Produkt ten spodoba się osobom, które lubią bezzapachowe hydrolaty, ponieważ nie pachnie znanym nam z żeli do mycia twarzy aloesem, a taką jakby po prostu wodą? Ciężko mi to opisać - dla mnie to po prostu brak zapachu :D
Póki co testuję inną wersję hydrolatu od Oleiq, ale do tej wersji też na pewno wrócę:)
The Body Shop - Japanese Cherry Blossom Body Cream
Masło ma bardzo przyjemną konsystencję, a jego zapach na myśl przynosi mi perfumy. Dobrze się rozprowadza po skórze oraz wchłania. Mimo, że tak jak wspominałam podczas ulubieńców, moje nogi potrzebują silniejszego nawilżenia niż to, jakie gwarantują te masła, to nie zauważyłam podczas jego stosowania suchej skóry bądź sypiącego się naskórka. Tym z Was, którzy nie mają problemu z mocnym przesuszaniem na pewno się sprawdzi. Jednak osoby, którym skóra mocno się przesusza mogą czuć niedosyt. Za cenę regularną raczej się nie skuszę, jednak TBS bardzo często ma fajne promocje na swoje produkty i wtedy na pewno mocno bym się zastanowiła nad zakupem, ponieważ pokochałam ten zapach :)
Bandi Professional - Boostcare Koncentrat z aktywną witaminą C
To moje pierwsze serum z witaminą C i pierwszy tego typu kosmetyk w ogóle. Z jego plusów mogłabym wymienić: ładny zapach, który długo utrzymuje się na skórze, kremową konsystencję, która przyczynia się do nawilżenia skóry oraz fakt iż nie zapchał mojej skóry i jej nie podrażnił. Żadnego rozjaśnienia nie zauważyłam, przebarwienia nie zniknęły. Raczej nie wrócę do tego produktu.
Skin79 - Waterproof sun gel SPF50+/PA++++
Od tego kremu zaczęła się moja przygoda z codziennym używaniem filtra pod makijaż. Nie będę oszukiwać i bez kręcenia przyznam, że zakupiłam ten produkt tylko ze względu na zbliżający się wyjazd na wakacje. Po ostatnich nieprzyjemnych doświadczeniach po niezastosowaniu podczas wakacji filtra na skórze twarzy, stwierdziłam, że pora to zmienić. W międzyczasie zgłębiłam wiedzę na temat tego typu produktów i postanowiłam wprowadzić go do codziennej rutyny. Moim zdaniem bardzo dobrze sprawdza się w swojej roli, jest wydajny i idealny pod makijaż. Ponadto nie bieli i nie wypłukuje się podczas kąpieli. Zaczęłam właśnie drugie opakowanie :)
DENKO MAKIJAŻOWE
Bourjois Always Fabulous - kryjący podkład do twarzy
Ostatnio ciągle męczę Was tym podkładem, bo wspominałam o nim w poście o polecanych przeze mnie kosmetykach do makijażu z ROSSMANNA (
TUTAJ) oraz w ulubieńcach (
TUTAJ), do tego jeszcze mi się zdenkował, więc nie mogę go pominąć w pierwszym denku kosmetycznym :D Sam fakt, że ciągle piszę o tym podkładzie oznacza, że bardzo dobrze się u mnie sprawdził. Ma ładne krycie, nie podkreśla u mnie suchych skórek oraz nie zapycha. Bardzo się z nim polubiłam i na pewno kupię kolejną buteleczkę :)
L'Oreal Paris Infallible More Than Concealer - korektor nr 320 PORCELAINE
Jak dla mnie niezastąpiony podczas makijażu. Idealnie sprawdza się do uzupełnienia niedoskonałości, których nie przykrył podkład oraz jako jedyny kryjący produkt podczas makijażu. Należy pamiętać, by nie nakładać go zbyt wiele, ponieważ może wchodzić w zmarszczki. Poza tym bardzo dobrze radzi sobie z przykryciem moich cieni pod oczami oraz pojawiających się od czasu do czasu niespodzianek na twarzy. W chwili obecnej nie zamieniłabym go na żaden inny korektor.
Maybelline Brow Satin - kredka do brwi w kolorze Dark Brown
Kredka ta ma bardzo ładny chłodny odcień brązu. Sprawdzi się zarówno u brunetek jak i u szatynek. Blondynki lubiące ciemny kolor brwi także się z nim polubią. Pozwala na dorysowanie precyzyjnych włosków oraz na szybkie uzupełnienie braków bez przywiązywania uwagi do szczegółów. Dwa wykończenia w jednym produkcie. Jestem bardzo zadowolona.
Eveline - Extension Volume Professional Make-Up 4D False Definition Extra Volume & Carbon Black MascaraMój ulubiony tusz (pozdrawiam Anię:D), który odratował moje rzęsy. Jest cudownie czarny, ma wygodną silikonową szczoteczkę, która bardzo dobrze radzi sobie z rozdzielaniem i podkręcaniem rzęs. Nie pierwsza i nieostatnia sztuka tej maskary w mojej kosmetyczce. Jeżeli chcecie przeczytać o niej troszkę więcej to odsyłam Was
TUTAJ.
Golden Rose - Longstay Brow Styling Gel
Barwiący długotrwały żel do brwi. Doskonale sprawdzi się u posiadaczek ciemniejszych brwi, ponieważ podkreśli ich kolor, a w razie wykonania niedokładnego makijażu brwi przy pomocy kredki lekko uzupełni luki i sprawi, że pewne niedoskonałości zostaną zakryte. Póki co szukam chyba czegoś mocniejszego, jednak ten żel także daje radę. Używam go parę lat i ciągle do niego wracam.
A tak prezentuje się całe denko :) Możecie podziwiać moją piękną kompozycję z tych wszystkich zdenkowanych kosmetyków :D Drżałam, aby wytrzymały w jednym miejscu aż do wykonania odpowiedniego zdjęcia :D
Mieliście do czynienia z kosmetykami, które opisałam wyżej? Zużywacie swoje kosmetyki do końca, czy nie możecie wytrzymać i ciągle kupujecie nowe, nie kończąc starych? Dajcie znać w komentarzach :)
Akurat nie używam żadnego z tych kosmetyków. Z podkładu to używam Maybelline Fit Me ( wiem, że skład nie ma nie najlepszy) i jest on jak na razie najlepszy z podkładów jakie miałam. Krem mam z firmy Marilou Bio i jest naprawdę dobry, natomiast puder mam z eveline ( transparenty i biały)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://www.lifestylegirl.pl/
Nie taka mała ilość kosmetyków, dla mnie standardowa. Jakbym robiła co miesiąc denko pewnie u mnie byłoby jeszcze mniej tego :D Z Twojego nic a nic nie znam, ale sporo produktów chcę wypróbować np. balsam fluff! Miałam jedynie inne tusze eveline i bardzo je lubiłam! Polecam Ci ten w kolorze różowego złota - mój hit! :)
OdpowiedzUsuńJa nie znam nic z tego. Bardzo ciekawią mnie kosmetyki Fluff i Band.
OdpowiedzUsuńUwielbiam TBS :) przede wszystkim za wegańskie kosmetyki, ich konsystencje, szeroki wybór No i zapach :) jestem ciekawa kosmetyku the ordinary. U mnie w szafie na użycie czeka „buffet”. Jeśli chodzi o markę Bandi - polecam odżywcze mleczko z olejkiem avokado do demakijażu. 500 ml - starcza na zdecydowanie więcej niż miesiąc :) zaintrygował mnie balsam do demakijażu :)
OdpowiedzUsuńKremy raczej kończę, no chyba, że mnie zapchają:)
OdpowiedzUsuńCo do filtrów, to od wielu lat stosuje kremy Avene 50. Są zbawieniem dla mojej skóry z bielactwem:)
Nie miałam żadnego z tych kosmetyków. Bardzo zainteresował mnie Fluff, balsam do demakijażu jagody leśne::)
OdpowiedzUsuńFluff i Ordinary najbardziej mnie ciekawią i tak w sumie, to nic z tego zestawienia nie miałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe denko, świetnie Ci poszło
OdpowiedzUsuńFajne denko. Dobra recenzja. Obserwuję i Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńThe Ordinary - Hyaluronic Acid mam w planach już dawno i muszę w końcu go mieć. Podkład Bourjois uwielbiam <3. Jeden z najlepszych drogeryjnych podkładów. Korektor Loreala też uwielbiam. Mam duże sińce pod oczami a one je kryje jak żaden inny i to przy bardzo malutkiej ilości produktu. Ogólnie to jest on niesamowicie wydajny
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować ten balsam po demakijażu A ten tusz z eveline uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńbalsam do demakijażu dziś widziałam w rossmannie, kusi mnie! i ten tusz do rzęs:)
OdpowiedzUsuńpierwsze 4 kosmetyki pielęgnacyjne są w zakresie moich chciejstw :)
OdpowiedzUsuńDla mnie same nowości 🙈
OdpowiedzUsuńKosmetyki jeśli mi nie szkodą zużywam do końca nawet jeśli w tym czasie trafi do mnie coś nowego.
Jestem zainteresowany balsamem do opalania SPF50 ... odpowiednim do moich zajęć na świeżym powietrzu. Pozdrowienia z Indonezji.
OdpowiedzUsuńMam w planach wypróbować kosmetyki firmy Ordinady. Jednak odwlekam to w czasie tę decyzję. Trochę się boję. No i cena.
OdpowiedzUsuńZ The Ordinary planuję zamówić krwawy peeling i myślę co jeszcze wybrać, może postawię na to serum :) Ciekawi mnie też bardzo balsam do demakijażu Fluff :)
OdpowiedzUsuńJa lubię denka na blogach bo to takie fajne zestawienie w którym jak w życiu są fajne śednie i te trzecie doświadczenia.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu
Z tych produktów znam jedyne maskarę z Eveline, ale miałabym ochotę wypróbować balsam do demakijażu fluff :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią obserwuję ;)
oo Jestem w trakcie testowania tego produktu z the ordinary :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy 🙂
www.twinslife.pl
Nie miałam nic z Twojego denka.
OdpowiedzUsuńciekawe denko, znam tusz od Eveline ;)
OdpowiedzUsuńAkurat z tego co pokazałaś, to nic nie mam. Trzeba nadrobić zaległości!
OdpowiedzUsuń