Hej! Święta, święta i po świętach... Co roku jest to samo i tak jak zwykle zastanawiam się jak to możliwe, że czas tak szybko ucieka. Niedawno zaczął się grudzień, kompletowaliśmy ostatnie prezenty, tygodnie mijały tak szybko, że nie wiem kiedy musiałam zacząć pakować torbę do domu i myślałam, że później czas na chwilkę się zatrzyma. Niestety to, co dobre szybko się kończy i tak było także tym razem. A razem z mijającymi tygodniami pora powitać ulubieńców miesiąca, którzy zostaną przedstawieni w jeszcze świątecznym klimacie :) Zapraszam do przeglądu kosmetyków, które w grudniu najbardziej mnie ujęły swoim działaniem.
Kategorie: MAKIJAŻ TWARZY || PIELĘGNACJA TWARZY || PIELĘGNACJA UST || PIELĘGNACJA CIAŁA || PIELĘGNACJA WŁOSÓWL'Oreal - Infaillible More Than Concealer 322 Ivory
Kto uważnie śledzi moich ulubieńców pewnie się zastanawia, czemu po raz kolejny wstawiam tu ten sam produkt. Jednak nie jest to do końca to samo, ponieważ tym razem nie chodzi mi konkretnie o sam kosmetyk, a o odcień. Wcześniej używałam numeru 320 Porcelain i uwielbiałam go za krycie. Byłam też przyzwyczajona, że na polskim rynku kosmetycznym muszę wybierać najjaśniejsze odcienie produktów do makijażu twarzy. Jak się dość szybko okazało L'Oreal dał nam nie tylko ekstra korektor do zakrywania cieni i niedoskonałości, ale także ma naprawdę szeroką ofertę odcieni. Kolor 322 Ivory okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie tylko lekko rozjaśnia sferę pod oczami, ale także cudownie zakrywa cienie. Poprzednik rozjaśniał, jednak przez swój za jasny odcień niezbyt nadawał się do tuszowania niedoskonałości. Serdecznie polecam przyjrzenie się gamie kolorystycznej korektorów L'Oreal Infaillible More Than Concealer, ponieważ możecie się zaskoczyć tym, jak bogata ona jest.Cena: 27,90 zł
Dostępność: Cocolita
Peeling to niezbędny produkt do pielęgnacji ust podczas jesieni i zimy. Przydaje się także w codziennym użytkowaniu jeżeli stosujemy wysuszające produkty do ust lub ogólnie mamy problem ze skórkami. Produkt od mokosh jest kosmetykiem naturalnym o pięknym malinowym zapachu bez nuty sztuczności. Po jego otwarciu mamy do czynienia z wonią, która przywodzi na myśl malinową konfiturę. Łatwo się rozprowadza, ładnie wygląda (ma nawet w sobie delikatnie połyskujące drobinki!) i cudnie nawilża skórę ust oraz pozbywa się suchych, odstających skórek. Wiecej na jego temat przeczytasz TUTAJ.BANDI - Tonizujący żel do mycia twarzy hipoalergiczny
Żel, który odkryłam w tym miesiącu dzięki uprzejmości sklepu internetowego Bee.pl. Został on stworzony w zgodzie z przyrodą, jest całkowicie cruelty free, opakowany w szklaną butelkę oraz był umieszczony w tekturowym opakowaniu, które można poddać recyklingowi. Ponadto ma działanie tonizujące przez co nie tylko odpowiednio pozbywa się resztek makijażu, ale przywraca skórze jej naturalne pH. Idealnie sprawdzi się u osób, które cenią minimalistyczną pielęgnację oraz nie lubią perfumowanych produktów do mycia skóry twarzy - ten jest całkowicie bezzapachowy. Żel przyjemnie się rozprowadza po skórze, dobrze myje, nie przesusza i nie przyczynia się do powstawania zmian na skórze. Odkąd go dostałam stosuję codziennie, nawet po testach. Świetnie się sprawdza i z czystym sumieniem mogę go Wam polecić. Więcej możecie przeczytać TUTAJ.Cena: 35,99zł
Dostępność: Sklep Bee.pl
Mokosh - Lip Scrub Raspberry peeling do ust Malina
Cena: 23,29 zł
Za każdym razem to podkreślam i teraz również nie mogę pominąć tego, że moja skóra (zwłaszcza na nogach) ma problem z przesuszaniem się. Często przez to staje się szorstka i nieprzyjemna w dotyku. Nawet treściwe masła z olejami niekoniecznie dobrze na nią działają. Pod ich wpływem nawilżenie jest chwilowe i po dość szybkim czasie okazuje się niewystarczające. Śmietanka Fluff jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się, że balsam z drogerii będzie w stanie poradzić sobie z moją wiecznie sypiącą się skórą nóg. Jeżeli tak jak ja potrzebujecie ogromnej dawki nawilżenia to ta śmietanka będzie dla Was idealna. Ponadto ma bardzo przyjemny zapach brzoskwini i karmelu. Więcej o niej TUTAJ.Cena: 11,99 zł
Hairy Tale Cosmetics to bez wątpienia marka, która zajmuje się produkowaniem innowacyjnych produktów do skóry głowy oraz włosów ogólnie. Ma ona na względzie nie tylko stworzenie przyjemnego pod względem PRowym produktu, ale to co jest chyba najważniejsze - jego rzeczywiste działanie. Szampon Dragon Wash to najnowszy z szamponów tej marki. Jest to do tej pory najmocniejszy z produktów od HTC. Smocza butelka skrywa w sobie cudny zapach marakui, który idealnie radzi sobie z zaspokojeniem zmysłów podczas procesu oczyszczania skóry głowy. Smok jest "łagodnym rypaczem" lub szamponem o średniej mocy. Nie zawiera SLS ani SLeS, ale mimo to daje radę z odpowiednim oczyszczeniem skóry, a do tego walczy z bakteriami i ma działanie przeciwłupieżowe. Koi skórę głowy i zapobiega odczuciu świądu. Mam też dobrą wiadomość dla fanów piany podczas mycia - szampon ten naprawdę bardzo dobrze się pieni. Na pewno niedługo wskoczy na bloga jego recenzja. :) Jak zwykle zadbano tu o szatę graficzną, więc na koniec wstawiam jeszcze zbliżenie na smoczka.Cena: 55 zł
Dostępność: Napieknewlosy.pl
To już by byli wszyscy ulubieńcy grudnia. Testowaliście kiedyś te produkty? Sprawdziły się u Was tak samo dobrze jak u mnie? Jakie kosmetyki zawładnęły Waszym sercem w grudniu? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.
W święta nie tylko odpoczywałam i spędzałam czas z rodziną, ale także pracowałam nad zmianą wyglądu bloga. Mam nadzieję, że nowy design przypadnie Wam do gustu :) Źródło w stopce.
Zachęcam do obserwowania mojego bloga, co możecie zrobić poprzez kliknięcie TUTAJ oraz do obserwowania mojego konta na IG https://instagram.com/wrrau oraz polubienia strony na FB https://facebook.com/dramabeautyy
nie znam nic z Twoich ulubieńców ;)
OdpowiedzUsuńTen malinowy peeling do ust mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńSzampony z tej serii mnie zaciekawiły, musze się za jakimś rozejrzeć. Tak samo peeling do ust, ta marka od dawna za mną chodzi.
OdpowiedzUsuńZ Twoich ulubieńców znam jedynie śmietankę Fluff :) Ja miałam akurat mandarynkę, może zapachowo szału nie było, ale działanie fakt bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z Twoich ulubieńców. Peeling mnie zaciekawił
OdpowiedzUsuńCudowności w 2021!
Obecnie mam porobione zapasy kosmetyków, także nic nie potrzebuje. No chyba, że bronzera. Szukam idealnego :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zapraszam również do siebie :-)
Nie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale jestem pewna, że nawilżająca śmietanka do ciała brzoskwinia i karmel również byłaby moim ulubieńcem, gdybym ją poznała ;)
OdpowiedzUsuńŻel do twarzy miałam i miło wspominam:)
OdpowiedzUsuńPiling do ust i szampon mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńPeeling malinowy do ust mnie bardzo ciekawi . Jakoś tak lubię malinowe kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie wszystko jest nowością, świetnie wygląda ta nawilżająca śmietanka do ciała i zapach to na pewno sztos <3
OdpowiedzUsuńCiekawy przegląd
OdpowiedzUsuńOj tak ten korektor Loreala nie ma sobie równych. Uwielbiam go ! Od ponad roku zawsze mam go w swojej kosmetyczce ;)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych produktów, ale szczególnie zainteresował mnie ten smoczy szampon :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować kosmetyki Fluff. Mają ciekawe warianty zapachowe :)
OdpowiedzUsuńNawilżająca śmietanka do ciała bardzo mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńlubię mazidła Loreal:D teraz czaję się na podkład z tej samej serii co prezentowany przez Ciebie korektor
OdpowiedzUsuńKorektor L'Oreal ma naprawdę sporo odcieni, sama nie wiedziałam na początku, który wybrać :D
OdpowiedzUsuńMuszę zerknąć ten podkład. Szukam czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńA i peeling malinowy brzmi kusząco :)
Wow! Nowa szata bloga bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńZ ulubieńców nic nie znam, ale wszystko przede mną :D
Nie dziwię się, że smok trafił DO Twoich ulubieńców! Ja też go lubię, po nim włosy są ultra czyste! Czekam aż Aga wypuści swoje wcierki, to dopiero będą hity! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie testuję ten korektor i jak początkowo ładnie wygląda to z czasem skóra wygląda na przesuszoną :(
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam żadnego z Twoich ulubieńców.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy post :) jusinx.blogspot.com.
Nie miałam nic :D
OdpowiedzUsuńZnam ten korektor, miło wspominam. Peeling do ust malinka, mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńMokosh jest świetny, uweilbiam przede wszystkim ich krem brązujący. Części poyższych kosemtyków nie znam, ale ich opisy wydaja się być bardzo kuszące!
OdpowiedzUsuńFajne podsumowanie ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba jestem w tyle z kosmetycznymi sprawami. Pierwszy raz widzę te kosmetyki u Ciebie, muszę chyba nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńTeż mam ten korektor z Loreala ale jak dla mnie krycie jest aż zbyt wysokie:) Pozostałe chętnie bym przygarnęła:D Buziaczki:*:*
OdpowiedzUsuńmokosh mnie ciekawi
OdpowiedzUsuńPeeling do ust Mokosh mnie zaciekawił, chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńProdukt od Mokosh mnie zainteresował :) nie mam obecnie żadnego peelingu do ust.
OdpowiedzUsuńKorektor l'Oreal jest fajny :)
OdpowiedzUsuńZ Fluff właśnie kupiłam bananowy krem do rąk! Reszty nie znam :)
OdpowiedzUsuńFajne produkty i piękne zdjęcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń